niedziela, 19 października 2014

Rozdział trzeci "Po znajomości"

- Słucham... czy czegoś nie wiem?
Ashton i Calum spojrzeli po sobie wyraźnie nie pewni czy mogą sobie pozwolić na to co rzekomo "muszą mi powiedzieć".
- Halo?! Powiecie to wreszcie? - spytałam podirytowana.
Calum westchnął.
- To nie jest jakaś wielka tragedia, więc może poczekać..
- Jak zacząłeś to mów. - warknęłam. Mój ton ze zdania na zdanie był coraz ostrzejszy.
Calum podrapał się po głowie. Jezus co może być trudnego w przekazaniu wiadomości, która podobno nie jest jakoś niezwykle istotna?
- No bo.. - Ashton zamilkł w połowie. - nasz kolega chodzi do tej szkoły, do której będziesz chodziła....
Podniosłam jedną brew. Więc to była ta wiadomość? Po prostu zmieniła moje życie..
- Cudownie... i to naprawde, aż takie istotne?
Ashton juz chciał otworzyć usta, lecz ja machnęłam ręką jakbym chciała powiedzieć "Nieważne" i ruszyłam do kuchni po jakieś słodycze.
Kiedy wróciłam chlopcy (tym razem wraz z Michealem znowu zawzięcie o czymś dyskutowali.
- Matko jedyna, znowu o czymś nie wiem, a powinnam?! - spytałam z bezsilnością.
Automatycznie odsunęli się od siebie i powiedzieli, że chcą mnie umówić z tym ich znajomym, żebym nie czuła się osamotniona w pierwszym dniu szkoły. Szczerze mówiąc to miłe z ich strony.
- A.. jak on się nazywa? Taki mały szczegół o którym zapomnieliście wspomnieć... - upomniałam chłopców.
- Nazywa się Luke Hemmings. - odparł Ashton.
- Naprawde bardzo fajny koleś! - dodał Micheal, który do tej pory siedział cicho.
Westchnęłam. Uwielbialam chłopaków za to, że zawsze byli ze mną i, że zawsze pocieszali mnie w trudnych chwilach. A świadomość, że nie będę mogła opowiadać im o swoich problemach regularnie przyprawiała mnie o dreszcze.
Mimo, że wierzyłam, że Luke okaże się fajną i ciepłą osobą, pewnie nie uniknione będą rozmowy na temat chłopacków... a ja naprawdę nie znoszę za kimś tęsknić...
- Wracając do naszego planu... - odprał Ashton - umówiliśmy cię z nim na jutro. - powiedział z uśmiechem.
- A nie wziąłeś pod uwagę, że mogę mieć jakieś plany? Hmm... - spytalam oburzona.
Uśmiechął się złośliwie po czym dodał.
- Wiem to, bo z nikim innym nie spędzasz wakacji.. tylko z nami.. a słyszałem tylko o planach wyjazdu do Grecji ale to dopiero za dwa tygodnie, więc...? - powiedział.
W sumie tak. Tylko im mówię o swoich planach na wakajce. Chociaz nie tylko na wakacje. Mówie im tak naprawde wszystko... no prawie. Wiadomo, jakies tajemnice zawsze chowam dla siebie, ale kiedy odczuwam potrzebę wyżalenia się komuś to idę właśnie do chłopców.
Nie wiem dlaczego, ale największe zaufanie wzbudza we mnie Calum. Jest taki ciepły, delikatny i czuły..
Pozostałym chłopcom też ufam, ale myślę, że to właśnie Calum stara się zrozumieć innych w trudnych chwilach.
- Ashton... irytujesz mnie.. umawiasz mnie na spotkanie z nieznaną mi osobą nie patrząc na moje plany w tym czasie? Mimo, że robisz mi takie świństwo to kocham cię jak nikogo innego. - powiedziałam i przytuliłam się do niego. Zawsze mówimy sobie w ten sposób i do tej pory nikomu to nie przeszkadzało.
I, że niby przyjań damsko-męska nie istnieje? Hmm..?
- A my?! - spytali zawiedzeni Micheal i Calum.
Wskazałam gestem na to, żeby sie do nas dołączyl, czyli podsumowując staliśmy wtuleni w siebie ze świadomością, że jutro spotkam kogoś na kogo będę skazana przez następny rok, albo nawet dłużej.
Nagle usłyszałam dźwięk silnika. Wyłącznaego silnika. To oznaczalo tylko jedno. Rodzice wrócili.
- Szybko do mojego pokoju! Do szafy! - krzyczałam na chłopców, którzy chyba nie dokońca zdawali sobie sprawe z powagi sytuacji.
Micheal wykonał gest, który miał oznaczać, że nie wie o co mi chodzi i po co tak panikuję. Ja w odpowiedzi tylko pokazałam na okno, a Ashton wziął przyjaciela pod ramię i zawlókł go do pokoju.
W czasie gdy chłopcy usiłowali wejść do pokoju, ja pochowałam ich rzeczy do piwnicy i sprzątnełam filiżanki po herbacie pitej przez nich.
- Cześć, skarbie. - przywitał mnie ojciec.
- Hej. - powiedziałam,
- Jak w szkole? - spytała mama.
Standard. Czy oni juz kompletnie powariowali?! Dzisiaj było zakończenia, a oni liczyli na jakieś nowości jeśli chodzi o moje oceny?! Czasami mam wrażenie, że dla nich tylko to się liczy..
- Nic. - burknęłam pod nosem i ruszyłam do góry.
Rodzice kompletnie to zignorowali i zaczęli odpakowywać zakupy.
Otworzyłam drzwi do mojego pokoju, a chłopcy próbowali się wcisnąć do małej szafki koło mojego biurka.
- Czy wam kompletenie odbiło?! - powiedziałam szeptem, wskazując im szafę dwa razy większą od niej.
Chłopcy tylko wzruszyli ramionami i usiedli na łóżku.
- Jak mamy stąd wyjść? - spytał Calum tym samym tonem co ja wcześniej.
Powiedziałam im o tajnym przejściu, dzięki, któremu można opuścić sprawnie i szybko mój dom. Lecz był mały problem. Wszystkie kurtki i rzeczy chłopców znajdowały się w piwnicy, której nie ma na planie tajnego przejścia.










5 komentarzy: